Obecnie zdecydowana większość praktykujących jogę Iyengara to kobiety. Aż trudno sobie wyobrazić, że to dopiero BKS Iyengar rozpropagował jogę na Zachodzie, a wszystko miało miejsce w ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci. Teraz oczywiste wydaje się, że praktykowanie jogi jest bardzo korzystne dla kobiet, ale właściwie dlaczego?
Temu, jak wspaniałe działanie dla organizmu kobiety ma regularna praktyka, dedykowane są 2 książki, o których chcę dzisiaj wspomnieć „Joga doskonała dla kobiet” Gity S. Iyengar, córki mistrza oraz „Praktyka jogi dla kobiet” Lois Steinberg, ich wieloletniej uczennicy. Obie to także nauczycielki z wieloletnią praktyką.
Wydawać by się mogło, że kobiecość w dzisiejszych czasach jest bardzo promowana i wszechobecna. Nie da się nie zauważyć, jaka jest norma wyglądu, zachowania czy zainteresowań kobiety. Tak naprawdę jest to karykatura kobiecości sprowadzona do powierzchowności. Zostało to już tak wiele razy powiedziane i napisane, a jednak ciągle wiele kobiet pozostaje pod wpływem narzuconych norm, więc też powtórzę. Dobrze jest być zadowoloną ze swojego wyglądu, ale odhaczanie punkt po punkcie listy wymagań nie zmieni tego, co jest głębiej – tego, kim naprawdę jesteśmy. Dopiero życie w zgodzie ze sobą pozwoli na spełnienie.
Co ma do tego wszystkiego joga?
Praktyka jogi pozwala siebie poznać. Pomaga wsłuchać się w siebie, swoje naturalne cykle, swoją naturę, swoją prawdziwą Istotę.
Zaczynamy od budowania świadomości ciała dzięki asanom, ale na tym podróż się nie kończy. Gita Iyengar pisze „Wszystkich szukających fizycznego zdrowia, psychicznego spokoju i koncentracji umysłu joga obdarza tym, czego pragną”. Opisuje ona 4 etapy życia kobiety: dzieciństwo, okres dojrzewania, wiek średni i starość oraz towarzyszące im wyzwania, takie jak menstruacja, ciąża i poród, menopauza.
To cyklu menstruacyjnego doświadcza najczęściej każda z nas, a dopiero waga, jaką ma on w jodze, pozwolił mi się oswoić z tym doświadczeniem. Teraz uważam za zupełnie naturalne, że w trakcie okresu należy praktykować spokojne skłony z podpartą głową oraz pozycje delikatnie otwierające biodra i tworzące przestrzeń dla skurczonych narządów wewnętrznych. Nie przegrzewać się, a schładzać. Dać sobie trochę więcej spokoju.
Nadal dziwię się, kiedy rozmawiam z (niepraktykującą) kobietą, która próbuje nie zwracać na swój okres uwagi i funkcjonować tak, jakby to był jakikolwiek inny dzień miesiąca.
Tematyce okresu i ogólnie cyklowi poświęcona jest książka Lois Steinberg. Podkreśla ona, że jest to wiedza przekazana jej przez Gitę. Przedstawia szczegółowo sekwencje asan na czas menstruacji, przed i po niej, a także na szczególne problemy z nią związane. Tak jak i inni nauczyciele jogi, Lois jest praktykiem i najpierw sekwencje te pomogły jej samej – miała problem z mięśniakami. We wstępie pisze „Kiedy zbaczam z tej drogi, mam dolegliwości związane z okresem, a mięśniaki się powiększają. Rzadko więc zbaczam – nie warto”.
Ja poszłabym jeszcze dalej i zapytała – jak można nie praktykować jogi? To powinien być obowiązek każdej kobiety wobec samej siebie. A jednocześnie przywilej, ponieważ praktyka daje też wiele radości i satysfakcji, nawet jeżeli droga nie jest łatwa.
Polecałabym jednak nie zaczynać z książką czy nagraniem, a prawdziwym wykwalifikowanym nauczycielem. Jest teraz tak wiele szkół jogi, że naprawdę trzeba nie chcieć, żeby nie znaleźć zajęć dla siebie.
Na tym kończę, ponieważ nie miała to być typowa recenzja książek czy przedstawienie sekwencji menstruacyjnej, a raczej pretekst to apelu:
Kobiety, praktykujcie jogę! Zróbcie to dla siebie.
Mężczyźni, Wy też. Ale o tym innym razem 🙂