Joga w Bieszczadach

Bardzo popularne jest hasło … „A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?” (w łagodnej wersji). Wszystko, czyli co? Wydawać by sie mogło, że swoje obowiązki, ale i – konsenwentnie – wygody życia w mieście. Bieszczady jawią się w tej koncepcji jako dzika, a jednocześnie kojąca swoją naturalnością przestrzeń. Jednak w rzeczywistości, przestrzeń ta jest zróżnicowana, a obcuje się z nią na wiele różnych sposobów. Tak samo zróżnicowana jest jakość jogi, którą w takiej przestrzeni się praktykuje (lub próbuje praktykować).

Bieszczady mnie zaskoczyły. Pojechaliśmy tam jedynie na 3 noce, dlatego zależało nam na tym, żeby za każdym razem zmieniać miejsce i doświadczyć jak najwięcej. Motywem przewodnim miały być rowery i szlak „Zielony rower”. No i joga, oczywiście.

solina1

Zaczęliśmy od campingu w Jaworze z przepięknym widokiem na Jezioro Solińskie. Zaskoczenie – tyle cywilizacji w tym miejscu ucieczki od cywilizacji. Widok na jezioro i mnóstwo turystycznych udogodnień sprawiły zapewne, że jest to miejsce tak licznie odwiedzane. Najbardziej efektytowne miejsce do zdjęć asan, a najsłabsze do praktyki, ze względu na tłumy.

Zaskoczyła też ścieżka „Zielony rower”, która okazała się asfaltowa, regularnie uczęszczana przez smrodzące samochody. Dzielnie pedałując spodziewałam się, że może mi pójść dętka, dlatego miała 2 zapasowe. Spadł mi łańcuch. Na szczęście, założyłam go bez problemu (poza smarem na rękach).

solina_rowery

Zaczęliśmy godzić się z myślą, że może Bieszczady nie są już takie jak kiedyś, może tak dużo osób chciało tam uciec, że stały się drugą Łebą czy Mielnem.

solina_jezioro

Tymczasem zmieniliśmy Bieszczady Niskie na Wysokie. Nastepny camping mieścił się bliżej  Bieszczadzkiego Parku Narodowego i klimat, jaki tam panował, był już niemalże stereotypowo bieszczadzki: drewniane wychodki, zimna woda, wspólne wieczorne ognisko z piosenkami przy akompaniamencie gitar, a przede wszystkim – ogromna przestrzeń i spokój.

cisna_umywalki

Znakomite miejsce do praktyki, namioty oddalone od siebie, nawet trawka przycięta.

cisna_kuchenka

Dodatkowo, niedaleko znajdowały się galerie sztuki lokalnej i knajpa Siekierezada pełna … siekier i biesów. W tych okolicach można było odczuć ducha wolności symbolizowanej przez Bieszczady, której szukał tu też Władysław Nadopta, znany jako Majster Bieda. Przez 40 lat mieszkał w Bieszczadach, nie mając własnego domu. Nie czuł takiej potrzeby, nie czuł się biedny, w całe Bieszczady były dla niego domem, a ludzie znali go i szanowali. To ciekawe, że joga też prowadzi do wolności, przez oderwanie od tego, co zewnętrzne i materialne. Jej praktyka prowadzić ma do rozwoju duchowego.

cisna_siekiera

Tym razem już nie braliśmy rowerów i udaliśmy się na trekking, na znany cel – Połoninę Wetlińską. Wejście nie było bardzo łatwe, ale i nie bardzo długie (szacowane 2h zajęły nam 1h), widok z Połoniny – stereotypowo piękny, niemal przez cały czas przechadzania się nią.

wetlina_polonina4

Aż żal było ją opuszczać, ale na dole czekał kolejny punkt programu – kultowy naleśnik gigant w Chacie Wędrowca. Byliśmy już dość zmęczeni, dlatego zdecydowaliśmy się do niej podjechać. Po wybraniu celu na nawigacji okazało się, że mamy… 20m pieszo 🙂 Chata bardzo dopracowana, tak jak i jej promocja, dzięki której tam trafiliśmy, nie dziwił więc fakt, że trzeba czekać nawet na wolny stolik, nie mówiąc o zamówieniu. Niemniej naleśnik rekompensował te niedogodności, znakomity.

wetlina_polonina

Na ostatnią noc wybrany został camping w samym Bieszczadzkim Parku Narodowym. Na to, że teren jest zabudowany, wskazywały tylko znaki drogowe. Spodziewaliśmy się cieżkich warunków, a tu znowu zaskoczenie – poza bardzo małym polem namiotowym, to było tam całkiem normalnie.

ustrzyki_rower

Mimo tej ciasnoty, nikt nie hałasował w nocy. A po dniu stereotypowych Bieszczad cieszyła knajpa ze znakiem „Strefa wolna od SDM” – Bieszczadzka Legenda.

Zamiast podsumowania, wymienię jeszcze kilka zaskoczeń. Nie przeszkadzali mi turyści na szlaku. Było mi wygodnie w namiocie. Bieszczady, mimo sezonu, są atrakcyjne. Ciekawe, jak to będzie wiosną i jesienią.  Bo, że będzie – to nie mam wątpliwości.

Leave a Reply