To już ostatni rok kursu nauczycielskiego INTRO II, wobec tego coraz więcej jego elementów będzie się działo po raz ostatni. Takim nieodłącznym elementem kursu są wyjazdy letnie, m.in. długi weekend. A miejscem, do którego najczęściej witaliśmy, jest Kominkowy Spichlerz w Tarnawie.
Plan dnia był mniej więcej taki, jak zwykle. O 6:30 zaczynaliśmy pranajamą, ok. 7:30 czas na herbatę, a po 8:00 zaczynała się 3-godzinna praktyka asan aż do obiadu.
Po jedzonku był czas na karma jogę, czyli obowiązki związane głównie z utrzymaniem porządku wokół nas. Na salę wracaliśmy o 15:00 na pracę w grupach i prezentację jej efektów – w tym roku były to modyfikacje asan w przypadku problemów z kolanami, dolnymi plecami, szyją i barkami, a dodatkowo jedna grupa prezentowała najciekawsze spostrzeżenia po tegorocznej Polskiej Konwencji Jogi Iyengara.
Jednego dnia praktykowaliśmy z nagraniem z Puny – sesję prowadzoną przez Gitę Iyengar. Kiedyś może nie brzmiałoby to dla mnie interesująco – jakieś nagranie – ale te sesje są znakomicie skomponowane i poprowadzone. Poza tym, jest szansa osłuchać się z hinglishem przed ewentualną wizytą w Instytucie Iyengara w Indiach 😉
Przeprowadzaliśmy też symulację części egzaminu Introductory II, który czeka nas pod koniec roku. Bardzo przydatne doświadczenie, z conajmniej 2 względów:
- można poczuć, jak to będzie wykonywać jedną asanę po drugiej z odliczanym czasem – a ta lista jest już zdecydowanie trudniejsza od poprzedniej na Intro I
- otrzymaliśmy feedback od obecnych na zjeździe uczestników kursu Intermediate Junior
Do egzaminu zostało parę miesięcy, więc jest czas, żeby jeszcze nad sobą popracować.
Uczyliśmy się pomagania w bardziej zaawansowanych asanach – jak uczyć poszczególnych etapów wchodzenia do stania na głowie i na barkach, i służyć pomocą na każdym z nich.
Wieczory spędzaliśmy na medytacji z ogniem – havanie – oraz z naszymi ukochanymi jogasutrami 🙂
I tak niby ramówka podobna, a jednak treść inna. A przede wszystkim my inni. Po raz pierwszy byliśmy w Tarnawie 2 lata temu (potem w sierpniu – klik). Znaliśmy się od paru miesięcy, ale to był pierwszy wspólny wyjazd. Teraz ten dystans znacznie się skrócił. Przez doświadczenie kursu, ale też uczenia. Zdecydowana większość, jeśli nie wszyscy, prowadzą już regularnie zajęcia. Nasza praktyka to jedno, ale teraz myślimy też o naszych uczniach. Rozmawiamy o przypadkach, jakie nam się trafiają. Stajemy się odpowiedzialni za innych i ich rozwój. Chcemy, żeby dzięki nam czerpali z jogi to, co najlepsze.
Można by powiedzieć, że dojrzeliśmy 🙂
Wcześniej trochę odliczałam do ostatniego razu w Tarnawie, z powodu pewnych niedogodności, a teraz trochę mi smutno, bo coś się skończyło. W tym miejscu dużo się zdarzyło, myślę że dla wszystkich z nas. Zwłaszcza działo się wewnętrznie. Tarnawa była naszą oazą (piękna lokalizacja w górach), była i cierpnieniem (wysiłek), przeżywaliśmy tu zarówno stres (pierwsze publiczne prezentacje), jak i dużo radości (wiele przykładów – kiedy coś się udało, kiedy śmialiśmy sie razem).
Będzie się mi się już zawsze kojarzyć z ważnymi procesem, pracą nad sobą, która do czegoś doprowadziła.
Kolejny dłuższy wyjazd, tym razem 2-tygodniowy, będzie miał miejsce w już Komorzu pod koniec lipca i pewnie wtedy też przyjdzie moment na podsumowania.